Lankijski Nowy Rok

Lankijski Nowy Rok

Życzymy Ci dostatniego i spokojnego Syngaleskiego i Tamilskiego Nowego Roku. Podpisane – prezydent Sri Lanki! Taką wiadomość dostaliśmy rok temu.

 

 

Avurudu – Syngaleski i Tamilski Nowy Rok obchodzony jest 13 i 14 kwietnia. Ale jak to napisał amerykański pisarz Paul Bowles „Nowy Rok tutaj to nie jeden dzień, ale pora roku”. Żar leje się z nieba, świątynie pełne są ludzi ubranych na biało. W stupie Ruwanweli zagaduje nas Nethmi, rezolutna nastolatka. A następnego dnia lądujemy w jej wiosce, by razem z całą rodziną świętować ten czas.

 

 

Możecie o tym przeczytać w marcowym numerze magazynu Podróże.

 

„Jeszcze przed świtem ruszamy do Wariyapola. Od 8.00 jest pomyślny czas na spotkania rodzinne, więc musimy być punktualnie. Cała rodzina Nethmi na nas czeka. Pokazują nam kuchnię z paleniskiem, gdzie wczoraj kipiało mleko, jako dobra wróżba na następny rok i salon, gdzie na stole czekają już noworoczne ciastka i banany. – W czasie Nowego Roku wiele rzeczy trzeba robić w pomyślnej godzinie – przy herbacie opowiada Senavi. – Kilka dni przed robimy porządki, potem jest wielkie pieczenie ciastek. O odpowiedniej porze trzeba skończyć pracę, wziąć kąpieli, namaścić głowy olejami i odwiedzić rodzinę wymieniając się słodkościami. Astrolodzy dokładnie to określają – dodaje i pokazuje kalendarz, w którym wszystko jest rozpisane. – Całe szczęście mamy też aplikacje na telefon – uśmiecha się Sachin, brat Nethmi. Jeszcze przed południem ruszamy na wieś, do domu rodzinnego Senaviego. Na stole czeka kiribath – ryż na mleczku kokosowym, sałatka z młodego dżakfruta i kilka rodzajów curry z rybą i kurczakiem. Instytucja stołu ma tu inny wymiar. Nie ma wspólnego biesiadowania wokół wielkiego stołu, długich dyskusji i zabaw. Każdy nabiera na talerz i zjada siedząc na skraju fotela. Dyskusje i zabawy są później. Zaczynają się popołudniem i są zwieńczeniem całego dnia. Schodzą się wszyscy sąsiedzi i na placu przed domem zaczyna królować nieskrępowana radość. Jedni przeciągają linę, inni urządzają bitwę na poduszki, jest tarcie kokosa na czas i zjadanie słodkich placków zawieszonych na sznurku. W końcu Senavi urządza swój magiczny show. Goście w ciszy i skupieniu obserwują z niedowierzaniem sztuczki ze sznurkami, chustkami i, co wzbudza największe zdziwienie, znikającymi pieniędzmi.”

 

Fragment naszego tekstu, który ukazał się w magazynie Podróże.