Czerny czaik i robale

Czerny czaik i robale

 

Mamy to szczęście, że od czasu do czasu możemy popróbować czajowych smakołyków.

 

 

Do tego razem z pasjonatami herbaty, z herbacianymi mistrzami. A czasem nawet z robalami!

 

Ale spokojnie – tu wszystko jest zamierzone. Chodzi o owada, który z łacińskiego zwie się Jacobiasca formosana. I to dzięki niemu piliśmy jedną z lepszych herbat pochodzących z Tajwanu. Robaczki te, uwielbiają liście herbaty. Rolnicy na Tajwanie zauważyli, że liście przez nie nadgryzione fermentują (a w zasadzie, to oksydują) już na krzaku. Dzięki temu można uzyskać ciekawy, miodowy smak. Podobno, gdy rolnicy zbierają nadgryzione liście, to robaczków dawno już na nich nie ma… W każdym razie, popijając Honey Black Tea (tytułowy czerny czaik), warto zobaczyć liście już zaparzonej herbaty – widać wyraźnie wygryzione dziurki.

 

 

Brouček, to po czesku robaczek. Zdjęcie z albumu Jakuba Minga z Ostrawy, pasjonata tajwańskich herbat. Więcej tutaj.

 

Pewnie wiecie, że w herbacie ważny jest smak, aromat, zapach i barwa. Czasem ciężko to wszystko wychwycić, określić, dlatego zawsze z uwagą czytamy podpowiedzi. Np.: “W zapachu jest przyjemnie słodka, pełna. Napar jest owocowy, gładki, pełny, z brzoskwiniowymi tonami. W posmaku są zauważalne bardzo przyjemne mleczne tony.” To opis jednej z najbardziej znanych herbat z Tajwanu – Premium Alishan, która uprawiana jest na wysokości 1800 m. n.p.m.

 

Parzenie herbaty to czas i spokój. Wtedy wszystko lepiej smakuje.

 

Jeśli chcecie wiedzieć więcej, no i oczywiście popróbować tych wszystkich smakołyków, to pan Jakub co roku jest gościem na Święcie Herbaty.