
17 maj Kalesh, Stanushina i Prokupec
„Czetirinajset petnajset” powiedziała pani na dworcu autobusowym. Super – mamy czas do godziny piętnastej na łażenie po Bitoli. Jesteśmy w Macedonii, więc mamy co robić.
Na Širok Sokak, bitolskim deptaku, pijemy domaći kafa, zajadamy sirenje vo furna – ser zapiekany w glinianym naczyniu. Do tego lampka białego schłodzonego wina i jak to mówią na Bałkanach: „To je to”.
Okazuje się jednak, że nie ma autobusu o godz. 15. Był – 14.15 i pojechał. W sumie na dobre nam to wyszło, bo chcąc nie chcąc zajechałyśmy tego dnia, a właściwie wieczora, do Demir Kapija. Trafiamy do Popovej Kuli, jedynego miejsca gdzie można znaleźć miejsce do spania. To świetna winiarnia z wypasionym hotelem. Ale przecież luksusu też trzeba zażyć!
Rano świeże i wypoczęte wsiadamy na rowery. Jedziemy po wzgórzach porośniętych winoroślami. Błoto przykleja się do opon, butów, spodni, ale nic to. Jedziemy zobaczyć jak brązowy wiosenny Wardar przeciska się przez srebrne skały, czyli Żelazną Bramę – to właśnie oznacza nazwa Demir Kapija. Są przystanki na tysiące zdjęć, ale też na piknik z butelką białej Temjaniki, ajwarem, greckimi oliwkami i świeżym chlebem.
Po powrocie do winiarni nasze kubki smakowe poddane są wytężonej pracy. Degustujemy. Według winiarzy z Popovej Kuli, aby poznać wszystkie winne smaki należy spróbować pięciu różnych win. Jest Prokupec – zapomniany szczep winorośli z Bałkanów. Jest Stanushina – wino różowe i ciemnoróżowe, które wytwarza jedynie Popova Kula. Jest też orzeźwiająca biała Żilavka i głęboki w smaku czerwony Kalesh.
Ciekawostką może być to, że winiarnia swoją stronę internetową ma w trzech językach – macedońskim, angielskim i polskim. Do zobaczenia TUTAJ.
A tu Pan Makłowicz i jego smaczna winna podróż. Macedonia i stare wina