
16 sie Londyn latem
Uczucia były mieszane – wielkie miasto w sezonie wakacyjnym, gdy do tego panują tu jeszcze rzadko spotykane upały. Ale pojechaliśmy.
Dla nas Londyn, to miasto kolorów.
W tym sezonie dominował kolor niebieski, a to z powodu narodzin Royal Baby. Istne szaleństwo – zabytki oświetlone na niebiesko, dziennikarze koczujący pod Buckingham Palace, puby ogłaszające specjalne zniżki – „It’s a boy! Let’s drink for that!”. Ale oczywiście nie wszyscy oszaleli na punkcie królewskiej rodziny. Życie przecież toczy się dalej.
Niebieskie było też niebo, a na nim białe samoloty, których nad Londynem lata mnóstwo. Leżąc na trawie w parku, można pokusić się na ich policzenie. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że prędzej przyjdzie sen, bo to podobne zadanie do liczenia baranów w czasie oczekiwania na sen.
Parki – zwykle są zielone. W tym roku zielone były jedynie drzewa, bo trawa nabrała koloru kawy z mlekiem. Czy jak kto woli, koloru siana. Co nie przeszkadza Londyńczykom i turystom na wypoczynek na trawie właśnie. Nikogo nie dziwi grupka ludzi w garniturach i eleganckich sukienkach, leżąca w czasie przerwy na lunch i korzystająca z witaminy D. Lunche, pikniki, książki, gazety, sen – na to każdy skrawek skwerku jest dobry.
China Town – to kolor czerwono–złoty. Restauracje, makarony, ryż, kaczki, herbaty, zioła, tofu, sosy, owoce, warzywa, ciastka z wróżbą. Raj dla podniebienia i nosa. A i atmosfera bardziej egzotyczna. Choć Soho w weekendowe wieczory też może być egzotyczne. Tu nie ma czasu na wytchnienie, relaks i skupienie. Tu jest tylko zabawa, tańce i hulańce.
A w poniedziałek znów, elegancko ubrani Londyńczycy zmierzają do pracy. Czerwonymi, piętrowymi autobusami dojeżdżają do srebrno–stalowych budynków. Najwyższy w Londynie Shard ma 309,6 metrów, a swoim kształtem ma przypominać kawałek lodu. Biura, mieszkania, biura, hotele i biura. Budowane są kolejne biurowce, choć wydaje się, że w Londynie nie ma już ani skrawka wolnego terenu. Biznesowe dzielnice pełne są szkła i metalu. Jest tłoczno i głośno. I znów człowiek marzy o spokoju.
Są takie miejsca w Londynie, gdzie można zapomnieć, że jest się w ponadośmiomilionowym mieście. W takim miejscu mieszkał nasz gospodarz Akai z Wimdu.pl. Tam nawet ptaki było słychać! Kilka chwil wytchnienia i znów na zwiady.
Tym razem kolor brązowy. Tamiza jest w ciągłym ruchu – przypływy i odpływy. Pojawia się i znika. Gdy jej nie ma, widać brązowo-szare kamienie i kolorowe śmieci. Gdy jest, widać brąz. Po rzece pływają różnokolorowe łódki z turystami w czarnych okularach na pokładzie. Wieczorami pływają restauracje i dyskoteki z dudniącą muzyką. Są też barki – jedne transportują towary i śmieci, inne stoją i służą za mieszkania. Te nam się podobały.