
02 lut GOROLSKI BAL
Sezon na zabawy karnawałowe, bale przebierańców, tańce i wszelkie uciechy jeszcze trwa. My też tańczyliśmy, a jakże. Z tym, że nie był to taki zwykły bal…
To BAL GOROLSKI* w Mostach koło Jabłonkowa – na Zaolziu.
Co się tam działo! Wszyscy w tradycyjnych strojach – cóż za feeria barw, odcieni, tkanin… Wszyscy uśmiechnięci od ucha do ucha – cóż za gama uśmiechniętych twarzy… I wszyscy tańczyli! A jakie to były tańce!!! Trochę martwiliśmy się z Piotrkiem, że nie damy rady z tymi tańcami, choć wszyscy pocieszali nas, że głównym tańcem jest polka, a te góralskie tańce to takie „człapanie”. Hmmm… no nie wyglądało to jak człapanie, a i ta polka za łatwa nie była! Ale daliśmy rady.
Do tańca przygrywały różne kapele – niestrudzeni byli ci „chłopi”. Grali aż się kurzyło – skrzypce, cymbały, akordeony, basy. Niezłym instrumentem są DIABELSKIE SKRZYPCE – czyli “ryczka”
Diabelskie skrzypce
A jak była muzyka to i ostre śpiewy były!
Ciekawe było też to, że nikt nie był ubrany „po cywilnemu”. Były stroje beskidzkie, cieszyńskie, morawskie… Byli też Podpolanie ze środkowej Słowacji – te podobały nam się najbardziej!
Strój morawski
I nasi ulubieńcy – Podpolanie – Detva ze środkowej Słowacji
Niezwykle prezentowali się Francuzi! Byli w swoich mieszczańskich strojach, ale nie wiemy niestety z jakiego regionu. Ich muzyka też była niesamowita – język francuski, gitara i tańce w kręgu…
Francuzi i ich stroje
* Gorolski, czyli góralski. Nie będziemy tu zgłębiać nazewnictwa, jakie funkcjonuje na Śląsku Górnym czy Cieszyńskim – bo nie o tym ma być tu mowa. Może innym razem…